Księgi opasłe
Wpis dodano: 17 stycznia 2020
Objętość książek nie ma granic – od bardzo cieniutkich po opasłe. Te ostatnie na dodatek to są nie książki, a księgi bardzo sporego formatu. Także różnego rodzaju albumy.
Pod tym względem w moim opasłym zbiorze mam piątkę takich właśnie wartych wymienienia ksiąg – trzeba uważać: gdyby któraś z nich spadła ci na nogę, to gips murowany.
A teraz wymieniam piątkę tych moich największych „cegieł”:
- Jan Marx Spektakularne precedensy śmierci w tradycji śródziemnomorskiej – 1176 stron
- Marian Buchowski Buty Ikara (książka o Stachurze) – 662 stron
- Marcin Świetlicki Nieprzysiadalność – 652 strony
- Bohdan Zadura Wiersze wybrane – 542 strony
- Praca zbiorowa Kultura studencka (zjawiska, twórcy, instytucje) – 432 strony.
No i oczywiście opasłą księgą trzeba nazwać Księgi Jakubowe Olgi Tokarczuk. Sęk w tym, że strony są nienumerowane, mają zupełnie inną „drabinę”, więc trzeba by je żmudnie policzyć.
Można by tego wymienić więcej – mam na przykład wielkie, opasłe wydanie Pana Tadeusza. Już nie mówię o rozmaitych albumach wszelkiej maści lub encyklopediach, których u mnie sporo. Ani o wszystkich zbiorach takich na przykład pisarzy jak Kochanowski, Mickiewicz, Miłosz, Iwaszkiewicz… Choć nie to najważniejsze, bo przecież Mikołaj Sęp-Szarzyński przeszedł do literatury jedną książką.
No i teraz patrzę na mój ostatni tomik wierszy, który ma zaledwie 38 stron – aż wstyd się do tego przyznawać. Ale hola, hola… Ileż mamy w naszych biblioteczkach książek cieniutkich a ważnych. Jednym słowem o wartości książki nie decyduje objętość, tylko jej wartość. I ta wartość niechaj uczyni was znanymi autorami.
Przejście z peletonu do czołówki nie jest łatwe, ale to największy sukces, jaki możemy sobie wymarzyć. Owszem, zdarza się to tylko niektórym, ale i w tych peletonach znajdzie się coś znakomitego. W tę stronę dryfujcie…