Pajęczyna rozmyślań
Wpis dodano: 16 sierpnia 2019
Na moim oknie od strony zewnętrznej zainstalował się już jakieś dwa miesiące temu pająk. Najpierw budował sobie pajęczynę. Solidną, sporą, o średnicy mniej więcej 15 centymetrów. Kunsztowna to była robota i każdego dnia kibicowałem mu przy tej pracy.
W końcu pajęczyna osiągnęła swój majstersztyk. Wtedy pająk przemieścił się do centrum pajęczyny i zastygł na amen. Z czego on żyje, co on je? Zacząłem się o niego martwić, ale szybko uspokoiłem się, bo on czasami jakieś drobne ruchy wykonuje. Podejrzewam, że „kuchenne potrawy” pichcił nocą, bo w dzień był całkiem nieruchomy. Tak czy owak pająk daje oznaki życia, lecz mało aktywne.
Myłem niedawno okna. To okno od strony pokoju umyłem, a tę drugą, szklaną stronę zostawiłem taką, jaka była. Nie miałem wyjścia. Przecież nie mogłem zburzyć jego domostwa i skazać go na nie wiem co. Jeśli ożywią się jakieś nowe jego działania – będę was powiadamiał.
Coś takiego kluło się we mnie od dawna. Ja nawet latającej po mieszkaniu muchy nie zabiję, najwyżej przegonię ją na świat przez balkon. Bo w tym wszystkim tkwi jakieś moje „filozoficzne” przekonanie o wszelkiej potrzebie i radości życia. Może pająk, mucha, motyl mają swoje osobne kosmosy? Ich żywot bierze się z instynktu. Nie trzeba im wiedzy – posiadają intuicję.
My, jako „stworzenia najwyższe”, rzadko o tym myślimy. Poza tym – tak jak pająki – żyjemy z polowania. Zabijamy to, co możemy zjeść. Nie mamy innego wyjścia. Ale pająków nie jemy, więc pojmijmy, że one też muszą polować, aby żyć. A więc pozwólmy żyć i polować innym! Brzmi to wszystko okropnie, ale pretensje miejcie do Mateczki Natury.