Marzenia nierealne
Wpis dodano: 29 lipca 2019
Źle mi się w ostatnich latach żyje, niespokojnie. Polska klasa polityczna „na psy zeszła”, a przede wszystkim podzieliła naród. Być może zawsze tak było, ale teraz, od pewnego czasu, zrobiło się nerwowo. Znaczących partii mamy co najmniej kilka, jednak do żadnej z nich bym nie wstąpił. Coraz bardziej brakuje nam polityków wielkiego formatu, takich jak chociażby zmarły niedawno Karol Modzelewski. Wierzę jeszcze w Tuska, ale on wciąż siedzi w Unii Europejskiej. Nie ma, po prostu nie ma nikogo, kto nagle otworzyłby okno na powiew wiosny. A Wiosna Biedronia jakaś rachityczna.
Posłuchajcie jak pięknie brzmi ta fraza z wiersza Lechonia: Ja nie chcę nic innego, niech jeno mi płacze / Jesiennych wiatrów gędźba w półnagich badylach; / A latem niech się słońce przegląda w motylach, / A wiosną niechaj wiosnę, nie Polskę zobaczę.
Tak, żyć, żyć spokojnie, radośnie, napawać się wiosną i latem, a nie tumultem bieżących zdarzeń. Ale czy tak kiedykolwiek było? Czy to w ogóle jest realne?
Owszem, ponoć obecna sytuacja w naszym kraju jest ekonomicznie niezła. To jedyne pocieszenie, bo wyobraźcie sobie – odpukać! – tąpniecie gospodarcze. Jednak mimo to czujemy jakiś niepokój związany z aurą polityczną. Poza tym rozbujał się nieczuły geszeft gospodarczy, to znaczy: kto ma smykałkę do biznesu, temu „wszystko wisi”. Nie znam statystyk dotyczących biedy i nędzy, ale ona mało kogo obchodzi. Troska polityków o społeczeństwo pozostawia wiele do życzenia. Oni najpierw dbają o własne tyłki i publicity, które jest ważne dla ich wizerunku. To ich racja istnienia. Najpierw piar i władza, a potem reszta…
Politycy poza tym popełniają błędy i wpadki jak słoń w składzie porcelany. Widzieliście wiosną bunt nauczycieli – partia rządząca potraktowała ich chłodno. Obecnie tumult szkolny znowu dawał się we znaki. Klasyk mówił: Jest dobrze, ale jeszcze nie beznadziejnie. Jedyny ratunek to 500 zł plus aby naganiać elektorat. W sumie to dla wielu ludzi ważny datek, jednak poniekąd osobliwe przekupstwo.
Ja pamiętam Polskę o wiele biedniejszą niż ta dzisiejsza. Ale spokojniejszą. Teraz Polska jest podzielona, zadeptywana manifestacjami (nie bez przyczyny!), skłócona partyjnie, nasiąkająca agresją, nie umiejąca skonsolidować się. Jak długo jeszcze to potrwa? Kiedy – mam nadzieję – obudzą się spokojniejsze lata?