Nasi pasterze
Wpis dodano: 19 lipca 2019
Kilka dni temu na Jasnej Górze biskup Ignacy Dec ogłosił: Mówimy „nie” dla liberalizmu, związków partnerskich i seksualizacji dzieci. Szkoda, że przez długie lata biskupi nie zająknęli się o własnych grzechach.
A co biskupowi do związków partnerskich? Istnieje coś takiego jak ludzka prywatność i nic klerowi do tego. Różne mogą być związki pomiędzy ludźmi, jeśli się kochają. Owszem, rodzina to coś bardzo ważnego, a często bywa, że pięknego. Jednak relacje międzyludzkie niechaj oni sami sobie układają. Jeszcze tego brakuje, by kler dyktował nam „co wolno”. Jakoś przez wiele, wiele lat milczał o pedofilii w Kościele, za to wciąż pouczał i strofował innych. Nie da się wykluczyć, że liberalizował i zatajniał uczynki swoich braciszków w sutannach. Krew mnie zalewa jak widzę i słyszę te pouczenia naszych – hi, hi – pasterzy. Choć oczywiście wierzę, że większość kleru to osoby bez zarzutów. Kościół jest swoistą Bastylią Watykańską i to chyba generuje fakty, jakich być nie powinno.
Miliony katolików na świecie finansują Kościół, a mogli by tę hojność przekazać na lepsze cele. Ale fajnie mieć forsę, która sama wpada do koszyczka.
Tak, zgadliście, jestem antyklerykałem. I dlatego sam tutaj pouczam kler jak powinien traktować swoje owieczki.
Owszem, relacje międzyludzkie bywają różne. Ale od ich prywatności wara! Jasne, jakieś granice istnieją i wtedy powinno się interweniować, jednak dopóki nie dzieje się nikomu przymus i krzywda, to wara od pouczeń. Kler narzuca własną moralność. Ale reguły moralności są bogate i póki nie naruszają cudzej godności, nie są krzywdzące czy degradujące, póty są dopuszczalne.
Kler w porę nie zauważył, że czasy się zmieniły. I to od dawna. Od wszelkich interwencji jest prawo, a nie kazanie. Kler nie zauważa, że coraz więcej nas ma to gdzieś. Liberalizm to dla kleru straszne słowo! Śrubę mu trzeba przykręcić, czy co? Uważajcie na liberałów – to zakała! Między innymi dlatego kler sam sobie będzie zawdzięczał narastającą ateizację. Aż mi szkoda tych ortodoksyjnych moralizatorów.
Na koniec: Kościół ma wielowiekową tradycję, którą trzeba respektować. Jest częścią naszej historii i kulturowości. Ma jednak także sporo przewin na swoim koncie (od palenia „czarownic” począwszy). Rzecz w tym, aby otworzył wrota lepszych czasów, był „kimś z nas”, a nie mentorem. Już film braci Sekielskich nieźle to nam uświadomił.
A na koniec pozwólcie, że rozluźnię was tą piękną – hi, hi – strofą z Tuwima: i ty, księżuniu, co kutasa / Zawiązanego masz na supeł, / Żeby ci czasem nie pohasał, / Całujcie mnie wszyscy w dupę. Przyznajcie: bardziej elegancko niż Tuwim to wszystko opisałem…
No, tyle mojej homilii na dzisiaj…