Nie ogarniam!
Wpis dodano: 31 maja 2019
Po raz kolejny powracam do mojej starej śpiewki: nie ogarniam lawiny tomików poetyckich! Diabli wiedzą, ile ich rocznie wychodzi: może 200, może 400? Tylko rejestracja ISBN to wyjaśnia, ale ani ja, ani chyba nikt tego nie monitoruje.
Pamiętacie: za czasów Krzywoustego nastąpiło rozbicie dzielnicowe Polski, ale to był „mały pikuś” w porównaniu z lawiną tomików. No i dobrze! Bo co jak co, ale ta lawina nikomu krzywdy nie robi. Sęk w tym, że „od nadmiaru głowa boli” i połapać się w rogu obfitości nie sposób.
Oczywiście w tym wszystkim mamy dużo poezji dobrej. Ale niedawno słuchałem kolejnej odsłony telewizyjnego programu „Xsiegarnia” (znajdziecie go na TVN-24), prowadzonego przez Agatę Passent i Filipa Łobodzińskiego. Rekomendowali oni kilka książek, z których żadnej nie czytałem i o żadnej nie słyszałem. Mea culpa, ale w korcu maku łatwo przegapić wiele.
Nie wątpię, że czas przesieje ów róg obfitości, jednak nie mamy żadnej gwarancji, że nawet czas coś przegapi. Rzecz jasna dobrzy autorzy wypłyną na powierzchnię, jednak nie mamy pewności, czy ktoś warty tego nie zaplącze się na zawsze w zatopionej sieci.
Marzy mi się kilka księgarni (na przykład w Gdańsku, Krakowie, Warszawie, Wrocławiu), które byłyby wyłącznie księgarniami poetyckimi i miały wszystkie tomiki, które wychodzą od różnych wydawców. Tam zapewne częściej odkrywalibyśmy Janków Kowalskich, o których nikt nic nie wie, a którzy piszą dobre wiersze.
Powiecie: grafomaństwa mamy zalew. No jasne, że mamy, ale to żaden argument, bo zakładam, że mamy też sporo autorów nie odkrytych. I to jest problem.