Sława, sława, sława
Wpis dodano: 27 maja 2011
Moja koleżanka po piórze przysłała mi bon mot Agaty Christie: „Moja twórczość to czasami straszne bzdety. Ale cóż znaczy moje zdanie wobec gustu milionów”.
Oczywiście ta stara „kryminalistka” wymyśliła sobie niezły żarcik, ale wcale niegłupi… Jednak my, poeci, raczej skłonni bylibyśmy na swój temat ulepić inne przekonanie: „Moja twórczość jest genialna. Miliony niech żałują, że nie mają o tym pojęcia”.
Wolę jednak diagnozę Christie. Być może ludzie pióra powinni sobie właśnie powtarzać „Moja twórczość to czasami straszne bzdety”? Ale to też ryzykowna postawa. Nie ma nic gorszego niż narcyzm i samozadowolenie twórcze, lecz – z drugiej strony – kontrolowana dawka pychy i samozadowolenia to jakiś afrodyzjak. I tak źle, i tak niedobrze.
Bądź mądry i pisz wiersze – mówi stare porzekadło. Ale głupcy też piszą wiersze. I grafomani – zawzięcie, z przekonaniem i wyjątkową pasją… Tak naprawdę to wszystko jest ponad nami, a recepcja jest kapryśna i nielogiczna. Dlatego może najlepiej nie myśleć o tym wszystkim, tylko po prostu o „zapisaniu siebie”. Szczerze, prawdziwie, do ostatniej kropli atramentu, pardon: tuszu w tonerze. Reszta niech będzie milczeniem, niechaj toczy się ponad nami…