Lawina książek
Wpis dodano: 18 marca 2019
Chyba już tu cytowałem tę anegdotę, ale powtórzę: poeta wydał książkę; rozpoczął się wieczorek autorski i już na samym początku jakaś pani poderwała się z krzesła i z entuzjazmem krzyknęła: Mistrzu, Mistrzu, kupiłam Pańską książkę! Na to on – wniebowzięty – też wykrzyknął: Ach!, więc to Pani?!
Ha!, wszystko może mieć miarę sukcesu. Bywa na przykład tak, że na spotkanie promocyjne poety przyjdzie 30 osób, a książkę kupi 5-6 osób. W ogóle nie wiemy, jak się nasze książki sprzedają. Wiadomo, że raczej kiepsko (trzeba mieć wypromowane nazwisko, aby na szersze wody wypłynąć). Od naszych wydawców potencjalni czytelnicy niewiele książek kupują; na ogół my sami dostajemy ileś tam egzemplarzy i rozdajemy je znajomym, upychamy je na portalach itp.
Rzecz jasna: poezja ma słaby popyt. Czytelnicy prozy są zdecydowanie bardziej liczni. Poezji mamy zalew, ale na ogół „znajomi królika” chcą nową książkę poety mieć. A więc wszystko zamyka się w towarzyskim gronie lub w środowisku, gdzie nas znają.
W mediach – owszem – są różne audycje księgarskie. One nieźle promują książki, ale jakoś „nie nasze”, no bo rogu obfitości wyczerpać się nie da.
No więc puenta jest jedna: tylko „przemysł reklamowy” może nas wynieść na wyżyny. Ale i to słowo („wyżyny”) jest tu mocno przesadzone.
Dokładnie nie wiadomo, ile nowych książek poetyckich ukazuje się jednego roku. Wiemy, że dużo, że bardzo dużo. I w tym galimatiasie trudno się połapać. Ja dostaję sporo nowych książek, ale z góry wiem, że wszystkich nie ogarnę (bo i po co: wszystkich?). No więc my, recenzenci, przestaliśmy buszować w tym rogu obfitości – bo nie sposób. Tacy jak ja, doświadczeni, chyba umieją wybierać, co trzeba, ale zawsze wiemy, że wszystkiego nie ogarniamy.
Niby nic złego się nie dzieje. Gdyby książek poetyckich wychodziło mało, to byśmy narzekali. Ale nadmiar wystarcza. Zastanawiam się, co będzie, gdyby ta podaż eskalowała. I jak z tym wszystkim połapiemy się po kolejnych latach. Tego nikt nie wie. Spuentuję więc tak: gdyby książek wychodziło mało, bylibyśmy niezadowoleni. A że jest dużo, to w korcu maku przebieramy. I ten stan rzeczy będzie się jeszcze latami utrzymywał.