Ładne książki
Wpis dodano: 21 maja 2018
Już po raz kolejny podczas tegorocznych Targów Książki w Warszawie Polskie Towarzystwo Wydawców Książek wybierało Najpiękniejszą Książkę Roku. To jest konkurs sympatyczny, ale zapewne i ładny. Bo książka powinna być ładna, cokolwiek by to nie znaczyło.
Na to zresztą nie możemy narzekać, bowiem wydawcy starają się książki ładnie wydawać. Poza tym mamy lub mieliśmy świetnych ilustratorów, zwłaszcza książek dla dzieci. Wystarczy przypomnieć chociażby nazwiska: Bohdan Butenko, Adam Kilian, Edward Lutczyn, Andrzej Pągowski, Zbigniew Rychlicki, Janusz Stanny czy klasyk Jan Marcin Szancer. I wciąż nowych talentów nie brakuje. Przez jakiś czas byłem szefem redakcji książek dla dzieci w Krajowej Agencji Wydawniczej. Z tego tytułu bywałem co roku na Targach Książek dla Dzieci w Bolonii – ech, tam była orgia pięknych książek…
Mamy także zaplecze książkowe małych, a nawet „domorosłych” wydawców, którzy raczej (z powodów finansowych) nie są w stanie wydawać książek „wypasionych”, ale nie narzekajmy. Wejdźcie do jakiejś księgarni i zwróćcie uwagę, że okładka oczy przyciąga. W mojej branży – poetyckiej – zdarzają się także tomiki zrobione wręcz fantastycznie. Ja na przykład wciąż zachwycony jestem edytorskim i graficznym wydaniem mojego tomiku pt. Totamea (2013). Tomik ten wydał mi Cezary Sikorski (Zaułek Poetycki Pomyłka), a ilustrowały go Panie Karolina i Teresa Babińska… No, cacuszko!
Sikorski niedawno wydał swój kolejny tom wierszy pt. Filozofki – tu oprawa graficzna jest ascetyczna, ale layout całego tomiku to coś nowego i znakomitego.
W tym corocznym konkursie PTWK książki pogrupowane są kategoriami. W kategorii Literatura Piękna laur w tym roku zdobyła m.in. Eda Ostrowska za swój tom wierszy pt. Poemat filozofujący (projekt graficzny: Tomasz Smołka. Wydawnictwo Episteme, Lublin). No i bingo! Dominuje tu kolor niebieski, ale wszystko to cudnie i nowocześnie „rozegrane”. Drugiego podobnego tomiku nie znajdziecie.
Oczywiście niby o niczym nowym nie mówię. Przecież w kategorii albumów do tradycji należy bogactwo ilustracyjne. Jednak albumy to wyjątkowo osobna kategoria. My, gryzipiórki, najczęściej wydajemy książki skromne. Zdarza się nawet, że jeśli jakoś ilustrowane, to nie zawsze z dobrym i fachowym gustem. No trudno! – i tak najważniejsze, by książka miała dobry tekst; wtedy niech będzie, jaka chce. Bo to, co napiszemy, powinno być ciekawe i istotne. I tu widzę szansę dla każdego autora.
Unoszę oczy w górę półek i sięgam po skromniutką książeczkę Dominika de Roux pt. Rozmowy z Gombrowiczem – samizdat z przełomu lat 70-80-tych. Żadne cacuszko edytorskie; raczej przaśność nad przaśnościami. Morał jest więc jeden: najlepsze są dobre i ważne książki! A jak na dodatek trafi się ładna, to żyć nie umierać.