Naftalina na mola
Wpis dodano: 3 marca 2011
Ledwie wstawiłem poprzedni wpis o tanich e-bookach w USA, a przeczytałem felieton Jerzego Domańskiego, redaktora naczelnego tygodnika „Przegląd” (pisma, które czytam od lat i w którym czasami coś zamieszczam).
Domański poświęca swój tekst trudnej sytuacji książki na rynku polskim, która powoduje spadek czytelnictwa i w końcu sprawi, że gatunek „mola książkowego” zaniknie w przyrodzie. Przytacza dane z badania OBOP-u: 62 % Polaków przez cały rok nie miało w ręku ani jednej książki! Tak, jeśli te dane są zgodne z prawdą, to prawda jest alarmująca. Domański stawia diagnozę: „…wolny rynek nie zna pojęcia taniej książki”. I zgadzam się, że tu jest pies pogrzebany. Wiele osób nie może sobie po prostu pozwolić na kupowanie książek, cierpią z tego powodu także zbiory biblioteczne, nie nadążające za rynkiem.
Ja należę do tej wąskiej grupy, która większości książek nie kupuje, lecz dostaje je od wydawców lub autorów. Gdybym nie miał tej możliwości, zapewne też bym czytał zdecydowanie mniej, a moja orientacja w nowościach byłaby słabiutka.
Może więc warto podążyć drogą Amazon i Amandy Hocking, o których pisałem w poprzedniej notce?