Potęga wiersza?
Wpis dodano: 21 stycznia 2016
W przedostatnim (nr 3/2015) numerze gdańskiego kwartalnika „Migotania” czytałem fajny felieton Piotra Gajdy, a w nim takie oto zdanie: Na lubocheński konkurs ubijania masła przybyło ponad półtora tysiąca ludzi… Ech, takie mieć spotkanie autorskie! Podobno na moskiewski stadion pewnego lata (za breżniewowskich czasów) przyszło około 100 tysięcy ludzi – na spotkanie z Jewgienijem Jewtuszenką. Niedawno byłem na imprezie w Poznaniu i powiedziałem o tym. Potem podszedł do mnie jakiś Rosjanin i sprostował, że nie 100 tysięcy, tylko 35 tysięcy. No więc teraz już wiem! Jednak dalej nadziwić się nie mogę. To wzięcie konkursu ubijania masła też nie w kij dmuchał, przyznacie.
W kwestiach frekwencji literackiej nie jestem idealistą. Małe salki wypełnione garstką ludzi (w tym głównie „znajomymi królika”) na jakimś wieczorku autorskim to sprawa normalna. Jest kultura masowa i jest kultura niszowa. Jeśli buszujemy tylko po witrynach literackich, to wydaje nam się, że poeci stanowią legion. Ale ten legion kruszeje, gdy wpuścić go w otwartą przestrzeń społeczną. Poetów ci u nas dostatek, jednak wciąż giną w tłumie. Poeta to raróg. Gatunek nadal rzadki i w tym pragmatycznym świecie wyjęty spod ochrony.
Pragmatyzm zawsze górą. Wiadomo: najpierw chleb, potem igrzyska. I mnie to nie boli, mnie to nie dziwi. Niektórzy podnoszą larum nad tym stanem rzeczy – ale to idealiści. Ładnie i szlachetnie być idealistą, jednak hobby to tylko hobby, a prawdziwe życie toczy się inną ścieżką. Moim zdaniem można to jednak pogodzić. Poeta powinien twardo chodzić po ziemi, a w obłoki odpływać w zaciszu i samotności. Tworzy wtedy tzw. „wartość dodaną”, „nawiedzoną”, wzbogacając spectrum swojej egzystencji. Marzyciele to piękni ludzie. Nie dam nic złego powiedzieć o poetach, ale czuję się trochę jak Chagall: widzę, że fruwam w obłokach, lecz gdy odchodzę od dzieła, to wiem, że znowu stąpam po ziemi.
Poczciwy dziadek Marks napisał: byt określa świadomość. To fundamentalistyczna teoria, ale coś mi się wydaje, że nie do obalenia. Sny o „potędze wiersza” rozwiewają się w świetle dnia. Jednak „uzupełniają nas”, są wartością dodaną do behavioru, tworzą przestrzeń, bez której człowiek byłby tylko zwierzęciem. I to jest misja poety. To misja artysty. To racja istnienia sztuki i kultury.