Trzy refleksje
Wpis dodano: 4 stycznia 2016
Refleksja 1. Gesty znaczą!
W niedawnym swoim felietonie Daniel Passent odniósł się do dezawuowania tych, którym obecne zmiany w naszym kraju nie podobają się. Jeden z dziennikarzy obozu rządzącego stwierdził, że opozycja wykonuje gesty bez znaczenia. Dla Passenta mają jednak znaczenie. Napisał: Głosy sprzeciwu nie tylko nie są żadną megalomanią ani fanfaronadą, lecz przeciwnie – to wskazówki, jak się zachować w godzinie próby. Najlepiej tak, żeby w przyszłości tego nie żałować.
To bardzo ważne memento! Abstrahujmy już od polityki i chwilkę zastanówmy się, jaka jest waga „gestu”. Ano dokładnie taka, że człowiek w trudnych sytuacjach powinien kierować się własnymi poglądami i sumieniem. A jeśli mimo to nie ma racji? No cóż… Racje bywają różne, a poglądy sprzeczne. Można myśleć tak albo inaczej. Można czynić źle, myśląc, że dobrze. Dualizm poglądów i ocen jest czymś naturalnym. Zazwyczaj dopiero czas rozstrzyga, po czyjej stronie było więcej racji. Najgorszy wydaje się oportunizm i kwietyzm, cynizm i „kameleonizm”. W pragmatyce publicznej takie spokojne podejście do tych kwestii jest rzadko praktykowane. Nasze musi być górą – i kropka! Wspomniana przez Passenta „godzina próby” wskazuje temperaturę uczciwości.
Gest to ważne słowo. W sytuacjach trudnych – rejtanowskie.
Refleksja 2. Życiorysy
Życiorys to czasami sprawa wstydliwa (wiem coś na ten temat). Ksiądz Robak vel Jacek Soplica doznał tego na własnej skórze. Ale był zbłąkaną owieczką, która jednak odnalazła „słuszną drogę”. A więc Soplica zrehabilitował się. Jakkolwiek mu nie dokopiemy, to musimy uznać, że zawrócił ze złej drogi. Pecha mają ci, którzy z dobrej zawracają na złą lub ze złej na jeszcze gorszą. Każdy przypadek jest chyba osobny, ale studia nad wyborami postaw są w tej kwestii fascynujące. Rehabilitanci są jednak bardziej warci podziwu niż recydywiści. A skala odmian czyni bagaż porażek i zwycięstw niepokojącym. No cóż… Mrowisko ludzkie jest niepoliczalne i nieobliczalne. Patrzmy na to ze stoickim dystansem, a aprobatę lub dezaprobatę wymierzajmy spokojną, wnikliwą miarą.
Refleksja 3. Dezorientacja
Co ja się tu wymądrzam? Myślicie, że mam się za zarozumialca, który „wie lepiej”? No, tak dobrze to nie ma… Sam żyję jak ślepiec we mgle i miotam się jak gówno w przerębli. Patrzę na „swój czas” z narastającym podziwem. Z rosnącym niepokojem. Trzymam się własnych poglądów, ale to mi nie utwardza ziemi pod nogami. Czuję się jeszcze jedną ofiarą własnej głupoty i własnej epoki. A może histeryzuję? Przecież bywało gorzej. Czym są moje dyskomforty wobec tego, co przeżyli moi rodzice? Historia magistra vitae est? Niekoniecznie, niekoniecznie… Każde pokolenie ma swoją własną mgłę i swoje własne Termopile.
A może to jednak fascynująca sytuacja? Bodaj byś żył w ciekawych czasach – głosi znane powiedzonko. Hm, łatwo powiedzieć, trudno zrozumieć. Beztroska byłaby przedsionkiem do raju. Raj chyba jednak nie istnieje. Od wieków nasza droga jest traktem lemingów. Najcelniej namalował to Bruegel na swoim obrazie Ślepcy. My oczami możemy dostrzec wiele, także zdziwienie. I to jedyna nagroda. Choć, niestety, zbyt często zalatująca piołunem.