ZLP
Wpis dodano: 27 lutego 2011
W Związku Literatów Polskich teraz gorący okres. W oddziałach zebrania podsumowujące mijającą kadencję, wybierające nowe władze i delegatów na zjazd. A zjazd zaplanowany w Warszawie na dzień 7 maja. Na nim także wybory nowych władz.
Oba związki – ZLP i SPP – mają niełatwe życie. Coraz trudniej zdobywać środki na statutową działalność i na choćby odrobinę promocji czy opieki nad tymi literatami, którzy by jej potrzebowali. O popularyzacji naszych książek nie mówiąc, choć – oczywiście – wszystko to jeszcze jakoś funkcjonuje.
Chyba coraz więcej ludzi sądzi, że utrzymujące się rozbicie środowiska na dwie organizacje nie było korzystne. O tym rozbiciu ponad dwadzieścia lat temu zadecydowały emocje polityczne – wtedy zapewne zrozumiałe, dziś coraz bardziej nonsensowne. Ponoć coraz więcej członków jednego i drugiego związku jest za połączeniem obu. Takie głosy się pojawiają. Nie sądzę, by było to realne; to raczej takie „pierwsze jaskółki, acz wierzę, że kiedyś rozwiną one skrzydła. Kiedy? Wtedy, gdy opadnie kurz bitewny lat osiemdziesiątych, my powymieramy, a młodzi nie będą mieli za plecami tych obciążeń i tych animozji, jakie my mieliśmy i nadal mamy.
Istnieje jednak większy problem; jest nim miejsce literatury w kulturze i w obiegu społecznym oraz wypracowanie nowych modeli funkcjonowania w zmieniającej się rzeczywistości komercyjnej. Ale to przekracza wpływy jakichkolwiek stowarzyszeń. Potrzebna jest większa życzliwość ze strony państwa, czyli po prostu większe wspomaganie kultury z budżetu, nad czym zresztą toczy się dyskusja.
Ciężkie dla nas czasy, ciężkie… Choć z drugiej strony, kto ma pisać, ten pisze, dobre książki będą powstawał zawsze (podobnie jak złe), zawsze ktoś je będzie czytał, a reszta jest… No właśnie: czym jest? Czym ma być? Milczeniem? Degradacją kultury? Stowarzyszenia twórcze są po to, by głośno o tym wołać, choćby na puszczy. My nie możemy jednak być tylko tubą pretensji i postulatów, wiecznym petentem; my powinniśmy mieć na to wszystko wpływ, który – niestety – z roku na rok maleje.