Kompetencje
Wpis dodano: 20 lutego 2011
Minister Obrony Narodowej, Bogdan Klich, jest lekarzem. Ważni urzędnicy PO – Rafał Grupiński i Michał Boni – to byli krytycy literaccy. Stefan Niesiołowski – polityk z krwi i kości – to biolog… I podejrzewam, że takich przypadków rozmijania się wykształcenia z ważnymi funkcjami decydentów jest sporo.
To nie determinuje z góry ich niekompetencji, ale jednak rodzi o nią pytania. Ale uciekajmy od polityki. W „normalnym życiu” bez liku osób, które siedzą na wysokich stołkach w branżach, do których nie mają przygotowania. Owszem, życie robi nam takie wybryki. Czasami cudowne. Znam na przykład znakomitych poetów – lekarza, fizyka, prawnika, budowlańca… Znam wybitnego krytyka literackiego, który z wykształcenia jest… towaroznawcą. Ale to inna kwestia – kwestia talentu. Czy jednak lekarz może odnaleźć w sobie talent do bycia ministrem obrony? Zapewne wszystko jest możliwe, jednak coraz częściej mamy sygnały, że bywa niemożliwe.
Zwłaszcza kompetencje polityków stają się coraz bardziej podejrzane. A chyba powinny być szczególne i szczególnie wymagane. Np. prof. Tomasz Nałęcz wydaje mi się osobą na właściwym miejscu, ale czy to samo moglibyśmy powiedzieć, gdyby został np. ministrem zdrowia?
Właśnie w kulturze taki wymóg nie istnieje – tu liczy się wspomniany talent, on i tylko on, który nie jest uzależniony od wykształcenia czy doświadczenia zawodowego.
Poza kulturą kompetencje powinny być chyba wymagane przepisami prawnymi. Przecież gdybym jutro miał zostać głównym księgowym w jakiejś firmie, to powinienem mieć na to szlaban jako osoba niekompetentna.
Kiepski fachowiec, ale „swój”. Skala tego zjawiska jest niepokojąca…