Wolność do nagonki
Wpis dodano: 23 października 2015
Jak wiemy, istnieje „wolność do” i „wolność od”. Fundamentalne dzieło w tej kwestii napisał już ponad pół wieku temu Isaiah Berlin – nosiło ono tytuł Dwie koncepcje wolności. Dziś chyba każdy wie, co nam się z tytułu wolności należy oraz gdzie jest ta gruba krecha, kiedy wolności nie można nadużywać. Czyli: nie wszystko wolnoć Tomku w swoim domku.
Do czego piję? Oczywiście do internetowego hejterstwa. Dzieje się rzecz straszna: na różnych forach mnożą się wpisy nienawiści odbierające cześć i rację osobom o innych poglądach. Sztuka polemiki oddaje pole amokowi nienawiści. Nie zgadzać się z kimś to mało. Adwersarza trzeba jeszcze sponiewierać i powyzywać. Upodlić. Trzeba mu wytknąć dziadka komunistę, babcię Żydówkę i ojca ateistę. Gdyby istniało prawo banicji, to ludzie nie tolerujący innych ludzi wysyłaliby ich na swój gułag. Lub nawet wymierzali karę śmierci.
No, niewiele przesadziłem, bo właśnie nie spodobała się hejterom Olga Tokarczuk. Filosemitka jedna i nieprawdziwa Polka. Wredna swołocz – i tyle! Idzie oczywiście o ostatnią książkę Pani Olgi Księgi Jakubowe (Nagroda Nike ‘2015). Padła nawet groźba zamordowania pisarki… Na Boga!, pewnych rubikonów przekraczać nie można. Moim zdaniem takim hejterem powinna zająć się prokuratura. I psychiatrzy. Justyna Sobolewska napisała w „Polityce” tak oto: Skala ataku na Olgę Tokarczuk pokazuje siłę agresji i nienawiści, która może obrócić się przeciwko każdemu. Czy ci, którzy zarzucają Oldze Tokarczuk, że jest obca, są świadomi, że każdemu dałoby się wykazać, że nie jest prawdziwym Polakiem? I do czego prowadzi gadanie o czystości rasy?
Wolność słowa ma przecież swoje granice, a prawo przewiduje odpowiedzialność za tzw. groźby karalne. Prawdziwy problem kryje się jednak w pytaniu: co się z nami dzieje? Gołym okiem widać, że nasila się atmosfera frustracji i agresji, nietolerancji i negacji. Towarzyszy jej buta, pewność siebie i niepokojący autorytaryzm. Szerzy się tęsknota za samozwańczymi sądami. Kto nie z nami, temu na pohybel!
Być może ci, których tu krytykuję, zaznali zbyt wiele złego od rzeczywistości, więc wpadają w furię z byle powodu? Być może mają zaburzenia psychiczne? Być może od urodzenia są frustratami, malkontentami i cholerykami? Albo w końcu zwykłymi idiotami. Można by ich jeszcze określić jako „kiboli politycznych”. Ale w końcu któryś z nich dźgnie Olgę Tokarczuk nożem, a potem spędzi resztę żywota w psychiatryku – dumny z siebie. Wszakże ta argumentacja dotyczy tylko oczywistych wariatów. Problem w tym, że atmosfera zbiorowa robi się jakaś skłócona, nienawistna, agresywna. Ciężka! Tym jak najszybciej powinni zająć się psychologowie, socjologowie i politycy. Coś złego dzieje się z nami.
Za komuny narzekaliśmy, że musimy trzymać mordę w kubeł. Kubła już dawno nie ma, a morda okazała się ohydna, paskudna i jadowita. Ideał sięgnął bruku. Pseudopatriotyzm triumfuje. Powiecie: oczekiwaliśmy lepszej Polski. To jej nie psujcie takimi wynalazkami jak m.in. hejterstwo. Protestować wciąż można, ale spór argumentów lepiej naśladować z Izby Lordów niż z sejmików szlachty zaściankowej.
PS. Adwersarzom powyższego wpisu polecam lekturę wiersza Zbigniewa Herberta pt. Potęga smaku.