Alarm!
Wpis dodano: 9 lutego 2011
Nielubiany Włodzimierz Czarzasty zaapelował do lubianego Bogdana Zdrojewskiego: „Apeluję do Ministra Kultury po wojskowemu, prostym, uczciwym językiem: Szeregowy Zdrojewski, odpi…cie się od PIW-u!”
O co chodzi? Otóż nad Państwowym Instytutem Wydawniczym zawisy czarne chmury – minister kultury nosi się z zamiarem likwidacji PIW-u.
Dla ludzi związanych z literaturą jest to wiadomość więcej niż zła. PIW powstał w 1946 roku, przez wiele dziesięcioleci był czołową fregatą polskiego ruchu wydawniczego, wprowadził na rynek wiele wspaniałych serii, wiele znakomitych i ważnych książek, wielu wybitnych – jak się okazuje po latach – autorów.
W roku 2006 ukazała się moja monografia tego wydawnictwa, zamówiona i napisana na 60-lecie jego istnienia. Jestem więc osobą, która wie, co mówi i czego broni, bowiem przestudiowałem dzieje i dorobek tej oficyny na wylot.
Jeśli minister kultury wychodzi z taką inicjatywą, to nie powinien być – o czym ponoć marzy – ministrem obrony narodowej, skoro sam wysadza w powietrze okopy własnej kultury. W wojsku to się nazywa dywersja.
PIW oczywiście od dwudziestu lat traci swoją ekspansywność i pozycję. To dlatego, że jego aspiracje nie pasują do przemian, jakie przechodzi rynek książki – skomercjalizowany i oddany w pacht kultury masowej. Ale tym bardziej minister kultury powinien bronić tej oficyny i dotować jej działalność; to jego psi obowiązek. A chce ją „zezłomować”. Zgroza! Bijmy na alarm!