Antywaśkiewicz « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Antywaśkiewicz

Mam opinię krytyka łagodnego, nie jestem zoilem. Mam tę inklinację, że lubię pisać teksty „życzliwe”. Co więc robię, gdy jakiś autor czy jakaś książka nie przypadają mi do gustu? Po prostu o takich autorach i książkach milczę, nie mam potrzeby głoszenia urbi et orbi, że ich nie cenię… Wszyscy nosimy w sobie jakieś złoża niechęci, ale to nie znaczy, że musimy je eksploatować.

Bywa jednak na odwrót. Tzn. występuje inny gatunek krytyka – surowego, a nawet napastliwego, takiego, co to nie zaśnie, póki nie wygarnie autorowi jego beztalencia.

Cudnie się uzupełniamy. Cenię zoili. Równowaga między takimi, jak ja i takimi, jak oni jest pożądana. My, afirmatorzy, łagodzimy ich surowość, oni zaś sprowadzają na ziemię nasze uniesienia.

No, dobra, starczy tego wstępu… Teraz przystępuję do ataku! Otóż tak jak istnieją granice zachwytu, tak powinny istnieć granice negacji. Piszę to dlatego, że natknąłem się na casus kuriozalny. Znacie profesora literatury Bogusława Bakułę? No, może niektórzy – postać to mało znana. Ale – jakby nie było – profesor. Otóż uczelnia w Słupsku przygotowuje konferencję literacką. Pewna kandydatka na referentkę zaproponowała tekst o Andrzeju K. Waśkiewiczu. Tekst został przez Pana Profesora odrzucony. Uzasadnienie było następujące: ten artykuł jest o „słabym poecie i onegdaj nadproduktywnym krytyku literackim (…) obsługującym w latach 70.-80. wszelkie możliwe oficjalne tytuły literackie i okołoliterackie”.

No! Może proponowany tekst był słaby, nie wiem tego, ale ta ewentualnośc gaśnie wobec kuriozalnej argumentacji profesora. Waśkiewicz słabym poetą? Boże, to już naprawdę trzeba się nie znać na poezji, żeby coś takiego napisać. I co to znaczy „nadproduktywny krytyk”? Pana Bakułę mało kto zna nawet jako nieproduktywnego krytyka. I co to znaczy, że Waśkiewicz obsługiwał „wszelkie możliwe oficjalne tytuły”? Ten argument ma już kontekst polityczny! Zgroza!

Na takie pochyłe drzewo jak ja, każda koza może łatwo wskoczyć, ale żeby na Waśkiewicza? To trzeba mieć albo zbyt małą wiedzę, albo zbyt wielką niechęć.

Pan Bakuła ma ładną przeszłość – w latach 80-tych działał w opozycji, co było aktem odwagi. Ale jego bohaterski życiorys emanuje obecnie złe fluidy. Typowy „pisowski” temperament wkrada się w tym przypadku do wartościowania czyjejś twórczości według kryteriów ad personam. Brawo, brawo, Panie Profesorze, proszę przyjąć moje słowa współczucia.

A Pani, droga, niespełniona referentko, niech się nie przejmuje. Już zrobiła Pani dla poezji więcej niż Mąż Uczony w Podziemiu Zasłużony.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP