Homo poeticus ludens
Wpis dodano: 25 stycznia 2013
Często zastanawiam się nad sobą-krytykiem. Krąży o mnie opinia, że jestem nazbyt tolerancyjny, zbyt „łaskawy” w opiniach. To prawda; nie mam temperamentu zoila. I tak zrobiłem ostatnio spore postępy – stałem się bardziej asertywny i odmawiam „posługi krytycznoliterackiej” autorom, których pisanie uważam za zbyt słabe lub takie, które mnie „nie rozgrzewa”.
Ze swojej niezoilowskiej postawy jednak nie zrezygnuję. To bardzo kategoryczne rankingowanie poezji, to pokazywanie palcem: ten jest zły, a ten jeszcze gorszy uważam za zbędne. Pisać każdy może, trochę lepiej lub gorzej. Poezja ma wiele pięter: od grafomanii po genialność. Ta skala może istnieć wyłącznie dzięki różnicy poziomów, a ich mnogość jest czymś naturalnym. Pisanie złych wierszy też jest czymś fajnym i wcale nie przeszkadza istnieniu dobrej poezji. Poezji przeszkadzają wyłącznie złe namiętności. W ogóle proponuję to wszystko traktować na luzie – jako hobby, swoistą zabawę, ładną pasję. Podoba mi się Port Literacki Chorzów lub np. turnieje jednego wiersza – tam każdy może stanąć przed mikrofonem i przeczytać swój wiersz. A my słuchamy wierszy znakomitych, nijakich i złych. I wszyscy się dobrze bawią. I tak to powinno wyglądać. Homo poeticus ludens!, czyli: piszmy wiersze!
Czy to zachwaszcza literaturę? Ależ skąd! Literatura sama przesiewa się przez sito czasu i poczytności. W każdej epoce tak było; nasza tylko dlatego inna, że komunikacja bardziej dostępna i łatwiejsza. Co ciekawe: w tych „pragmatycznych” czasach wcale nie maleje liczba artystów. Potrzeba tworzenia jest uniwersalna i niezniszczalna. Mimesis i katharsis to „fizjologia” w reagowaniu na świat i życie. I chwała Bogu!
Należy pamiętać o tym, że nasze wynoszenie pod niebo jednych poetów lub deprecjonowanie innych jest funkcją doraźną, pochodną gustów, układów itp., ale będzie zweryfikowane przez następne, i to bliskie pokolenia, układając się w hierarchię bardziej obiektywną. Nic nie zaszkodzi geniuszom, tak jak nawet faszyzm nie zaszkodził Poundzie, Hamsunowi czy Heideggerowi lub stalinizm Szymborskiej, Woroszylskiemu czy Urgaczowi. Notabene: co to jest obiektywizm lub biografizm w sztuce? Oceny i kryteria też się zmieniają! Kolosy, które przetrwały całe epoki, to wybrańcy Fortuny. W tej perspektywie wszyscy jesteśmy pyłem i kurzem.
No, może pojechałem za daleko… Proponuję tylko: bardziej się bawmy własnym i cudzym pisaniem niż nadymajmy. Twórczość amatorską traktujmy przyjaźnie. Nie róbmy sobie środowiskowego piekła. Źli poeci nie zagrażają dobrym, Mniszkówna nie wykluczyła Myśliwskiego, a wierszokleta żaden nie zakrzyczy Różewicza.
Luzik! Reszta jest omamem i wyścigiem szczurów!
*
Przy okazji odpowiadam na zapytania: książkę Melanii Fogelbaum Drzwi otwarte na nicość można kupić na witrynie wydawcy pod linkiem, jaki znajdziecie Państwo poniżej zdjęcia okładki. Cena 25 zł.
http://sklep.sonar.pl/Wydawnictwo-Sonar-Literacki(2,1741,).aspx