Kupiszewiada « Poezja, krytyka, kultura Leszek Żuliński
 

Kupiszewiada

Byłem znów w Ostrołęce, tym razem na trzeciej edycji „Kupiszewiady”. Nazwa ta upamiętnia Edwarda Kupiszewskiego, jednego z najznamienitszych poetów ostrołęckich, zmarłego w 2000 roku. W tamtej grupie pokoleniowej byli także Leszek Bakuła i Mieczysław Czychowski, którzy „wyemigrowali” na Wybrzeże; żyje jeszcze i miewa się dobrze w Gdyni Kazimiesz Sopuch. Tak więc Ostrołęka ma swoich poetów, a co najważniejsze bardzo dba o ich pamięć.

„Kupiszewiadę” organizuje miejscowa Biblioteka. Zapraszani są na nią poeci i krytycy z innych miast. W tym roku byli m.in.: Iza Fietkiewicz-Paszek, Teresa Kaczorowska, Miłosz Kamil Manasterski, Teresa Radziewicz, Teresa Rudowicz, Ewa Solska… Podczas debaty mówili o tradycji i życiu literackim swoich regionów. Miała też miejsce XX edycja Konkursu Poetyckiego im. Dionizego Maliszewskiego. Odbyły się spotkania literackie w szkołach. A końcowym akcentem naszego spotkania był poranek poetycki Kazimierza Sopucha, którego znakomity tomik pt. Ku Nieznanemu właśnie się ukazał.

Co ciekawe: na ścianach zewnętrznych gmachu ostrołęckiej biblioteki były powywieszane wiersze Kupiszewskiego, a poeci czytali swoje wiersze z okna budynku. Na dole zasłuchany, zainteresowany tłumek przechodniów. Wszystko to „zagrało” i „sprawdziło się”, było happeningowe i sympatyczne.

To była świetnie zorganizowana impreza. Jej „wodzirejem” był niezastąpiony Karol Samsel, który już od wielu lat skupia wokół siebie tamtejsze środowisko piszących i wiele na jego rzecz czyni. Nie byłoby to zapewne możliwe bez wyjątkowo przychylnego stosunku władz miasta, Miejskiej Biblioteki Publicznej im. Wiktora Gomulickiego i Towarzystwa Przyjaciół Ostrołęki. Pod tym względem obserwuję tam (nie po raz pierwszy) niemalże sytuację wzorcową. A przecież „Kupiszewiada” nie jest jedyną imprezą literacką w tym mieście. Wszystkie lamentacje na temat życia kulturalnego może więc należy kierować nie tyle pod adresem polityki kulturalnej państwa, lecz konkretnych miejsc i środowisk. Widzę, że na przykład w Ostrołęce, Kaliszu, Gorzowie Wielkopolskim, Krakowie, Wrocławiu, Szczecinie, Trójmieście czy na warszawskiej Pradze piszący wzięli sprawy w swoje ręce i świetnie im to wychodzi, co wolę od „polityki kulturalnej” państwa i co okazuje się możliwe. Wielokrotnie sam pisałem, że zeszliśmy do katakumb, ale takie przykłady, jak Ostrołęka, stanowią spore zaprzeczenie tej tezy. Liczba imprez poetyckich, festiwali, konkursów, publikacji, spotkań autorskich jest imponująca. Nie dostrzegają tego ci, którzy czekają na urzędnika z teczką pełną forsy i na struktury kulturotwórcze, które najpierw w sobie trzeba powołać do istnienia. Przeżywają ostromęki zamiast brać przykład z Ostrołęki.

BLOG

 

Copyright © 2006-2019 www.zulinski.pl
Strona oparta na WP