Stawisko
Wpis dodano: 15 stycznia 2011
Byłem znowu w Stawisku. Bywam tam co jakiś czas. Dla mnie miejsce magiczne, choć ani zbyt piękne, ani zbyt zadbane. Dom Iwaszkiewiczów zamknięty, jakiś remont tam trwa; wokół domu rozgardiasz… Szkoda, bo właśnie we wnętrzu cała ta magia. W moim tomiku „Chandra” zamieściłem wiersz pt. „U Starego Poety”. Oto on:
Najpierw aleja. Tędy się pojawił i tędy odszedł.
Po bokach stare, chore drzewa i chaszcze
nie przeczesane ręką ogrodnika od lat.
Porastają to miejsce. I pochłoną je w końcu
niczym tropikalna dżungla.
Wnętrze. Nietknięte ręką czasu. Na ścianach
obrazy, trofea, poroża. Zdjęcia. Dziesiątki zdjęć.
Rodzice, siostry, dwór na Ukrainie, kuzyn Karol, żona Anna,
Artur R., córki, przyjaciele… Na rycinie Zaruby koledzy
z Ziemiańskiej i Wiadomości. Sztych Leonor Fini,
olej Witkacego, scenka Simmlera, obrazy, obrazy, obrazy…
Na biurku noże do papieru, pojemnik na pióra
zrobiony z raciczki dzika, bibeloty, nie zamknięte książki.
Kufer z 1918 roku. W pokoju zwanym „umieralnią”
wszystko sterylne i bez wyrazu – jakby się nigdy nic nie stało;
mapa pogody gdzieś tu zawisła na zawsze. Bez chmur.
Od strony werandy bordowieje wino. Pełzają bluszcze.
Jesień robi, co może, by ozłocić to miejsce. Ale jest zimno.
Chłód, wszędzie wdziera się chłód. Chaszcze. Wszędzie
wdzierają się chaszcze. Przysiadam na ławeczce i jakbym
słyszał za sobą Jego rozmowę z psem. Kilka kroków i trzask
łamanych gałązek – na pewno pogoń za rzuconym patykiem.
Nie muszę się odwracać – widzę Jego potężną postać;
stąd te ramiona rzucają cień na wszystko.
Stronami deszcze, stronami pogoda,
A tu życie przykrywa śmierci czarna woda.
Wymęczony kapryśną publicity Iwaszkiewicz wraca do łask. Może i ten dom, w którym mieszkał przez 60 lat ożyje?